Zalewamy ! ! ! !
Co prawda minął już miesiąc od wylania, ale dodajemy wpis z inwersją czasową fabuły czy jakoś tak.
Lipcowa pogoda płatała ostrego figla. Ekipa robiła co mogła, żeby wyrobić plan zbrojeniowy na przyjazd gruszek. Niestety zdarzył się jeden dzień obsuwy, bo lało non stop. Z tego powodu przesunęliśmy gruszki, a raczej chcieliśmy przesunąć na inny termin. Zamawialiśmy w firmie co lubi się fochować i tak też było tym razem. Dla nich termin to termin i pogoda ich nie interesuje
Szczęśliwie udało się dograć termin satysfakcjonujący obie strony i gruszki przyjechały.
Uffff można odetchnąć....
Swoją drogą obdzwoniłem kilka betoniarni i jeśli kiedyś z utęsknieniem czekali na telefon to obecny boom spowodował, że naprawdę ciężko znaleźć lukę w kalendarzu.
Po zalaniu przerwa technologiczna i zadanie dla inwestora. Trza lać!!!!
Myślałem, że chodzi o szklanki a okazało się, że strop
No to lejemy! Pierwsze emocje i wejście na wymarzony balkon. Ciarki na plecach (pewnie z zimna)
Pierwsze spojrzenie na zachody słońca. Poezja!!
Czy warto było stawiać piętrówkę?Duża część znajomych/rodziny dziwiła nam się. My już wiemy, że warto było. W parterówce zginąłbym gdzieś między drzewkami a i widok marny.
Pewnie nie zrozumie tego ten, kto nie przycinał nigdy drzew w wiśniowym sadzie. One też są częścią całości, będą nam przypominały najważniejsze w życiu chwile i "sypały" $$ na dalszy postęp prac.Dobra dosyć opisów przyrody, bo zrobi się jak u Orzeszkowej.
Czas na kolejne wybory dotyczące budowy a mętlik w głowie jest!
Komentarze